Nie mam dziś dla was typowego przepisu. Nie jestem nawet pewna czy potrafię wam podać dokładne ilości jakie zużyłam do tego deseru. Czasami szykuje jakiś krem „na oko” dopasowując mój ulubiony przepis do jakiegoś innego ciasta i wtedy nie dziwie się, że zrobiłam go za dużo lub za mało. Ale zastanawia mnie zawsze sytuacja, kiedy korzystam z czyjegoś przepisu, przeliczam dokładnie składniki (korzystając z kalkulatora foremek), a kremu wychodzi nadmiar 🙂 . Ale wracając do deseru. W lodówce zalegał mi już kilka dni krem malinowy, który szykowałam do malinowych pralin (przepis tutaj), a później robiłam przepyszną tartę a’la tiramisu (przepis tutaj). Krem do tarty również wyszedł mi w nadmiarze, a do tego jest to krem wykonanych na surowych jajkach, więc nie mógł zalegać w lodówce. Jestem zdania, że kremy na bazie surowych jajek powinny być zjadane od razu. W ogóle to długo byłam największym przeciwnikiem tych kremów (albo po prostu bałam się surowych jajek), dalej mam do nich respekt i szoruje jajka dość porządnie, ale po moim pierwszym kremie do tiramisu zakochałam się w nich. Faktycznie te kremy są o niebo lepsze od połączenia np. bitej śmietany z mascarpone. Są lżejsze i bardziej puszyste. No dobrze, ale znowu odbiegłam od tematu 🙂 Miałam dwa kremy, z czego jeden musiałam zużyć od ręki. Postawiłam na deser a’la tiramisu z dwoma kremami: krem jajeczny plus krem malinowy, przełożone biszkoptami nasączanymi w kawie 🙂 PYCHA
Z moich resztek wyszły mi dwa desery.
Zużyłam do nich około: 12 sztuk podłużnych biszkoptów, nasączonych w kawie bez cukru.
Deser ułożyłam warstwami: biszkopty, krem malinowy, biszkopty i krem do tiramisu. Oba desery przed podaniem oprószyłam kakao.
Krem malinowy znajdziecie: tutaj
A krem do tiramisu znajdziecie: tutaj
Wiem, że taki deser resztkowy sam w sobie pewnie was nie zainteresuje, ale może przydadzą wam się kremy, które możecie użyć do wielu różnych wypieków 🙂
Smacznego!!!
1 Comment
gin
22 stycznia 2017 at 09:46Nie wiem dlaczego, ale ja się durowych jajek nie boję. Owszem, traktuję takie desery z respektem, nie podaję im kobietom w ciąży, matkom karmiącym i dzieciom, ale sama zjadam chętnie i bez stresu. Jeśli jednak nie jesteś przekonana, używaj jajek pasteryzowanych, i po problemie 🙂
Deserek wygląda pysznie; też często robię takie resztkowe 🙂