Wiem, wiem w tytule jak byk jest napisane „ciasto na niedzielę”, a ja wam tu serwuje deser 🙂 Całkowicie zdaję sobie z tego sprawę i winę biorę na siebie 🙂 ale po prostu musiałam pokazać ten deser, ponieważ idealnie pasuje do drugiej części tytułu, ze względu na szybkość jego przygotowania. Kogel mogel to dość popularna słodkość, którą serwowały nam przed wieloma laty nasze mamy lub babcie, tak przynajmniej się mówi. Ja nie miałam okazji skosztować za młodu tego specyfiku. Pamiętam tylko dość dobrze, że jak byłam mała, mama powtarzała parokrotnie, że koniec z koglem moglem bo strasznie od tego przytyła, jednocześnie tłumacząc się, że nie słodzi kawy ani herbaty, więc nie wie skąd się to wzięło. Jak później się dowiedziałam, doprawiały sobie wraz z koleżanką kawę koglem moglem, a że w jego skład wchodzi cukier to i nadprogramowe kilogramy szybko się pojawiły 🙂 Przetestowaliśmy z mężem ten kogel mogel wraz z dodatkiem owoców i powiem wam, że PYCHA. Zjedliśmy od razu na ciepło, zaraz po wyjęciu z piekarnika. Nawet nie wiem jak by smakował po ostudzeniu 🙂 Deser jest słodki, chociaż nie ma w nim aż tyle cukru żeby od razu przytyć. No chyba, że jadłoby się taki deser codziennie, albo dolewało codziennie do popołudniowej kawy – dodatkowo z podwójna porcją cukru 🙂
Składniki na 3 kokilki:
– garść borówek
– garść malin
– 3 żółtka
– 5 łyżek cukru
Żółtka ubijamy z cukrem na puszystą prawie białą masę. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Do kokilek wrzucamy owoce i zalewamy je masą. Pieczemy 10 minut (najlepiej jak wierzch delikatnie się zarumieni). Podajemy na ciepło – bo na zimno nie przetestowałam 🙂
Tak jak wspomniałam deser w odpowiednich ilościach nie jest aż tak bardzo kaloryczny. Jedna kokilka to 160 kcal.
Smacznego!!!
Źródło wpisu: Moja Pasja Smaku
4 komentarze
Basia
12 sierpnia 2020 at 10:32Najlepszy najszybszy deser jaki jadłam ❤️, moja córeczka go uwielbia. Zrobiłam z jabłkami i truskawkami, bo akurat to miałam pod ręką, ale był cudowny. Zamiast cukru dodałam erytrol więc był jeszcze bardziej fit ?
Justyna
13 sierpnia 2020 at 08:45Super sprawa z dodaniem erytrolu 🙂
Iwo
5 stycznia 2023 at 11:57Ja zrobiłam z miodem i też wyszedł smacznie, po upieczeniu rozumiem nadal powinien być w środku płynny? Czy taka forma jest bezpieczna ze względu na salmonellę? Dziwnie mi z jedzeniem takiego płynnego jaja 😀
Justyna
9 stycznia 2023 at 18:23Tak po upieczeniu nadal powinien być płynny. 10 minut w temperaturze 180 stopni skutecznie zabija bakterie. Sama też jestem zawsze ostrożna jeżeli chodzi o surowe jajka 🙂