Miałam dziś dla was przygotowany zupełnie inny wpis, ale tiramisu borówkowe przykuło na Instagramie waszą uwagę i sporo osób pytało o przepis, dlatego postanowiłam w ostatniej chwili zmienić plany 🙂 Tym przepisem ameryki nie odkryłam, ponieważ przepis na klasyczne tiramisu większość z was zna, chociaż dodatek borówki zupełnie zmienił jego smak. Wiem, że nie wszyscy z was ufają przepisom, w których występują surowe jajka. Wierzcie mi, miałam takie samo zdanie i bardzo długo, uparcie do kremu używałam ser mascarpone zmieszany z kremówką. Zmieniłam zdanie po moim pierwszym oryginalnym kremie do tiramisu. Smak jest naprawdę nieporównywalny 🙂 Ale do dziś został mi nawyk zalewania jajek wrzątkiem i porządnego ich szorowania. Deser polecam zwłaszcza teraz, schłodzony i z dodatkiem owoców pasuje idealnie na wysokie temperatury.
Składniki na 6 porcji tiramisu:
Krem:
– 6 żółtek
– 3 białka
– 150 g cukru
– 500 g mascarpone
Dodatkowo:
– szklanka zaparzonej i ostudzonej kawy
– około 30 sztuk podłużnych biszkoptów
– 2 łyżki kakao
– borówki (250-300g)
Zaparzoną kawę odstawiamy do ostudzenia. Owoce myjemy i osuszamy. Jajka zalewamy wrzątkiem i szorujemy delikatnie szczoteczką.
Szykujemy krem. Do żółtek dodajemy 2/3 cukru i ubijamy, aż krem będzie bardzo jasny, gęsty i podwoi swoją objętość. Miksowałam około 10 minut. W osobnej misce ubijamy białka na sztywno i dodajemy pozostały cukier, miksujemy, aż białka będą sztywne i bardzo gęste. Do żółtek dodajemy mascarpone. Powinnyśmy mieszać całość szpatułką, aż żółtka z serkiem dokładnie się połączą. Trwa to wieki, ponieważ na początku jest wrażenie jakby w serze pozostawały grudki. Ale po dalszym mieszaniu krem staje się gładki. Dlatego tym razem na samym początku delikatnie połączyłam ser z żółtkami mikserem, a dopiero później mieszałam szpatułką. Na końcu dodajemy białka i również mieszamy je delikatnie szpatułką.
Gdy krem jest gotowy składamy deser. Na dno pucharków układamy po 1,5 lub po dwa biszkopty (zależy jak duże macie dno) namoczone sekundę w kawie. Dalej po dużej łyżce kremu, borówki, które posypujemy obficie kakao. Warstwę powtarzamy i wstawiamy deser na minimum godzinę do schłodzenia.
Chyba wam nie napiszę ile ma kcal jedna taka porcja bo mnie znienawidzicie 🙂 No dobra, jeden pucharek to około 700 kcal. Na obronę tego deseru powiem, że są to naprawdę duże porcję i gdyby każdą podzielić na pół to ta liczba zrobiłaby się przyjemniejsza 🙂
Smacznego!!!
Justyna
9 komentarzy
Katarzyna
4 sierpnia 2017 at 15:09Ale bym zjadła! Tylko kawę bo jej nie pijam zamienię na kakao 🙂
Justyna
4 sierpnia 2017 at 17:12Kakao też na pewno by świetnie pasowało 🙂
Tyna
4 sierpnia 2017 at 15:37Wygląda przepysznie! Borówki muszą fajnie pasować do reszty składników, a całość może być nawet lepsza od klasycznego tiramisu, chętnie wypróbuję 🙂 Chociaż te kalorie przerażają 😉
Justyna
4 sierpnia 2017 at 18:05Masz rację, że chyba ta wersja smakowała mi nawet lepiej niż klasyczna 🙂 A kalorie?? Raz na jakiś czas można 🙂
napiecyku
5 sierpnia 2017 at 13:17Mój ulubiony deser, wstyd się przyznać, ale na blogu jeszcze nie mam tiramisu 🙂
Justyna
5 sierpnia 2017 at 15:53Powiem Ci, że dość często tak jest, że nasza ulubiona potrawa/deser są zupełnie pomijane we wpisach 🙂
Karo
5 sierpnia 2017 at 16:52Ach, gdyby nie moje problemy (nabiał = brzuszek boli!) to już bym leciała po marscapone <3
Justyna
6 sierpnia 2017 at 06:52To faktycznie nie jest łatwo. A może istniała by jakaś alternatywa?
Karpatka z owocami - Relaxtime
12 marca 2019 at 13:01[…] miałam na nią dużą ochotę i postanowiłam ją delikatnie urozmaicić owocami (podobnie jak w tiramisu borówkowym). Efekt wpasował się w pogodę za oknem. Pomimo sporych upałów, chłodna karpatka z owocami […]