Czy mikser planetarny KitchenAid nie jest marzeniem każdej z nas? 🙂 No dobrze, może trochę uogólniam, ale dałabym sobie rękę uciąć, że większość kobiet chciałaby by być posiadaczką tego cacka. W ofercie mają bardzo dużo pięknych kolorów, dzięki czemu można dopasować go do każdej kuchni. A poza tym jest po prostu ładny, elegancki no i kultowy. Ja też należałam do tej grupy, która marzyła o takim mikserze, zwłaszcza odkąd zaczęłam prowadzić bloga. Udało mi się to marzenie spełnić, dzięki temu, że marudziłam i marudziłam, aż w końcu mój własny osobisty mąż się nade mną zlitował i dostałam KitchenAid na moje 30 urodziny 🙂 Pamiętajcie takie marudzenie przynosi efekty: marudząc bratu dostatecznie długo udało mi się dostać od niego ekspres do kawy Jura w prezencie ślubnym 🙂
Wprowadzenie
Na początku krótkie wprowadzenie. Cytując wikipedię, mikser planetarny to: urządzenie służące do rozcierania, urabiania, ubijania produktów spożywczych. W mikserze planetarnym nie ma ruchomej miski, ale nieruchomy pojemnik, na czas pracy przytwierdzany sztywno do podstawy, nazywany również „kociołkiem” lub „dzieżą”. W mikserach tego typu mieszadła lub inne nakładki obracają się wokół własnej osi, a oprócz tego wokół krawędzi miski. Dzięki temu produkt w pojemniku jest o wiele lepiej obrabiany.
Mikser KitchenAid
Strasznie oficjalna ta regułka 🙂 Jak widzicie na zdjęciu powyżej jestem posiadaczką KitchenAid Artisan 5 KSM150PS w kolorze czarnym. Jest to mikser pośredni pomiędzy mikserem klasycznym, a Artisan 7 (ten pierwszy posiada mniejszą misę, a ten drugi jest generalnie większy no i sporo droższy). Nie będę pisać o mocy miksera ponieważ się na tym nie znam. Jedyne co wam powiem to że, Artisan 5 jest dostępnych w trzech rodzajach mocy, a ja zdecydowałam się na ten pośredni.
Kupując mikser otrzymujemy w komplecie: metalową misę, hak, końcówkę do ucierania masła, końcówkę do ubijania białka oraz plastikową obudowę na dzieżę. Brak jest natomiast końcówki do ucierania masła z gumową nakładką, która ładnie ściąga wszystko ze ścianek misy. Nauczona doświadczeniem innych posiadaczek miksera, zakupiłam od razu tą końcówkę.
Kiedy przyszła paczka z mikserem, byłam cała szczęśliwa. Bardzo ostrożnie wyciągaliśmy go z pudełka, żeby nic nie uszkodzić 🙂 Właściwie to bardziej mąż wyciągał, ponieważ mikser jest na prawdę baaardzo ciężki. Co działa później na jego plus. Praktycznie nie trzeba się mocno zagłębiać w instrukcję obsługi, ponieważ mikser ma tylko dwie „wajchy”: jedna do opuszczania i podnoszenia głowicy, a druga do regulacji prędkości pracy. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam go przetestować. Moim zdaniem mikser chodzi dość cicho nawet na najwyższych obrotach. Tzn. nie jest bardzo cichy, ale porównując jego wagę, nie jest wcale głośniejszy od mojego starego ręcznego miksera Bosha.
Do podstawowego zestawu dokupiłam jeszcze większą szklaną misę, ale powiem wam, że jak dotąd używałam jej tylko raz, kiedy ubijałam biszkopt z 10 jaj. Już sama misa jest ciężka, a z masą w środku, robi się ciężka nie do zniesienia i nie pracuje się z nią przyjemnie.
Końcówki
Wracając do końcówek które są w komplecie. Testowałam hak na ciastach drożdżowych. Sprawdził się bardzo dobrze. Masło ucieram tylko końcówką z gumową nakładką. Próbowałam raz skorzystać z tej zwykłej i faktycznie było to pewne nieporozumienie, ponieważ całe masło zostało na ściankach, a mikser miksował powietrze. Najczęstszą końcówką z jakiej korzystam to ta do ubijania białek. Doskonale ubija nawet tylko 2 sztuki. Troszkę jestem zawiedziona tą plastikową obudową. Liczyłam, że dzięki niej będę swobodnie dosypywać składniki do ciasta bez obaw pryskania lub tworzenia białej chmury z mąki. Niestety pokrywa nie obejmuje całości metalowej dzieży, a na szklaną jest za mała 🙁 . Dlatego na ten moment zrezygnowałam całkowicie z jej używania.
Nie jestem również przekonana do systemu zakładania i ściągania końcówek. Trzeba je założyć na bolec, przycisnąć i przekręcić. O ile zakładanie to żaden problem, to ze ściąganiem jest inaczej, ponieważ często cała końcówka jest np. w pianie z białek. Żeby ją więc zdjąć, należy jakoś ją złapać, żeby przycisnąć i przekręcić. Kończy się to zawsze kompletnie brudnymi rękami. Nie jest to absolutnie wada, ale mi osobiście odrobinę przeszkadza.
Niezbyt często zdarza mi się piec coś na duże ilości więc nie mam bardzo dużego doświadczenia. Ale te nieliczne razy pokazały, że Artisan 5 radzi sobie bardzo dobrze, kiedy ma w misie np. bardzo dużo białek lub sporą ilość mąki na ciasto drożdżowe. Podczas dłuższej pracy głowica delikatnie się nagrzewa ale nie przegrzewa. Silnik pracuje równomiernie na każdej z prędkości, chociaż nie ma potrzeby korzystania często z tych najwyższych obrotów. Mój mikser stoi na silikonowej podkładce, żeby nie niszczył drewnianego blatu kuchennego, chociaż ani razu nie zdarzyło mi się, żeby poruszył się w trakcie pracy. Masa robi swoje 😉 a kiedy muszę go gdzieś przenieść to nie lada wyczyn 🙂
Kolory
Wybierając mikser KitchenAid już na początku napotkacie ogromny problem 🙂 KOLORY. I nie ma się tu z czego śmiać. Nawet nie wiem ile czasu zastanawiałam się jaki kolor wybrać, żeby pasował mi do kuchni, a jednocześnie był uniwersalny. Nawet jak podjęłam już decyzję, a mikser był w domu, zastanawiałam się czy może nie powinnam wziąć innego 🙂
Ostatecznie wybrałam kolor czarny i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona. Pasuje mi idealnie do kuchni oraz do jej dodatków. Nie jest to kolor matowy, więc jedyny jego minus to kurz lub. np mąka która od razu jest na mikserze widoczna. Mimo wielu zalet mikser posiada jedną dość istotną wadę: cena. Komplet jest tak skonstruowany, że warto od razu dokupić dodatkowe końcówki co oczywiście wiąże się z dodatkowymi wydatkami. Użytkuję mikser ponad rok, korzystając z niego około 2 razy w tygodniu (czasem więcej). Jak do tej pory nie zauważyłam śladów zużycia.
Cena
A wracając do ceny. Nie chciałam, żeby mąż pozbył się wszystkich oszczędności więc oboje doszliśmy do wniosku, że mój KitchenAid będzie kupiony w polskim outlecie. Miał więc wady fabryczne. U mnie był to odprysk lakieru, tak mały i w niewidocznym miejscu, że naprawdę bardzo opłacało się wydać troszkę mniej. Można też kupić wersję amerykańską – jest tańsza, ale potrzebujemy do niej transformator, ponieważ za oceanem mają inne natężenie prądu. Nie chciałam się to bawić i bałam się ewentualnych problemów, które mogłyby w przyszłości z tego tytułu wyniknąć
Podsumowując
Gdybym na dzień dzisiejszy, miała wyłuskać ze swojego portfela ponad 2 tys na mikser, to pewnie bym go nie kupiła. Ale skoro mam go już w domu to narzekać nie mogę 🙂 Jest piękny, elegancki, ponadczasowy, doskonale wykonuje swoją pracę i mam nadzieję, że posłuży mam na lata.
Posiadacie miksery KitchenAid? Jeżeli tak to jakie kolory wybraliście?
Po więcej informacji zapraszam do autoryzowanego dystrybutora KitchenAid: sklep.vivamix.pl
Pozdrawiam serdecznie
Justyna
PS. Wpis nie jest sponsorowany
10 komentarzy
Amber
30 czerwca 2017 at 08:49Zainteresował mnie twój wpis, bo mam KA.
Tylko, że wersję amerykańską i urządzenie jest o największej mocy. Te produkowane na Europę nie mają ani takich parametrów, ani wyposażenia – plastikowe końcówki, mieszadła i inne przystawki z plastiku…
I tej wersji KA nigdy bym nie kupiła.
Za to swoją bardzo bardzo polecam i nie zamieniłabym na żaden inny robot.
Pozdrowienia!
Justyna
30 czerwca 2017 at 12:55O widzisz dobrze posłuchać kogoś, kto jest posiadaczem urządzenia zza oceanu. Zawsze to wskazówka dla osób, które do kupna się przymierzają 🙂 Pozdrawiam serdecznie. PS a jaki jest kolor Twoje Ka?
Ewa
30 czerwca 2017 at 08:58Marzy mi się taki mikser już od dobrych kilku lat. Niestety cena sprawia, że pewnie na zawsze pozostanie on w strefie marzeń;)
Justyna
30 czerwca 2017 at 12:56Ewa, pamiętaj że marzenia się spełniają 🙂
Gosia
30 czerwca 2017 at 10:28Jestem szczęśliwą posiadaczką miksera w kolorze mandarynkowym od około 3 lat (wersja amerykańska). Stawiam go bezpośrednio na drewnianym blacie – waga robi swoje, mikser nawet na najwyższych obrotach ani drgnie. Dzięki niemu wzrosła ilość wypieków w domu, oczywiście korzystając z Twoich przepisów 🙂 Dodatkowo mam jeszcze końcówkę do makaronu. Dzięki Twojemu wpisowi wiem, że powinnam dokupić końcówkę z gumową nakładką do ucierania masła.
Justyna
30 czerwca 2017 at 12:57Czyżby przeważały wśród nas posiadaczki amerykańskich wersji??? A w jakim kolorze masz kuchnię, że zdecydowałaś się na kolor mandarynkowy??
Gosia
30 czerwca 2017 at 13:08ściany są pomarańczowe i żółte (kuchnia połączona jest z pokojem jadalnym), meble zbudowane z cegły klinkierowej. Dodatki były wybierane w kolorze pomarańczowym. A teraz planujemy z mężem pomalować meble na biało a ściany na ugier. Mikser chyba też przemaluję ;-D
Justyna
30 czerwca 2017 at 13:58Wow świetnie 🙂 Zrób zdjęcia przed i po. Mogłabym napisać wpis o metamorfozie Twojej kuchni. Gdybyś miała ochotę na taką współpracę to daj znać na mojego maila po remoncie 🙂 Pozdrawiam
Asks
25 lutego 2018 at 19:17Hej dziewczyny
Ja tez posiadam amerykańska wersje i szczerze mam problem z napięciem prądu spaliłam dwa tranzystory. A Wy jaka macie przekładkę na zmianę napięcia prądu? Mój KA jest wiśniowy 😉
Justyna
26 lutego 2018 at 10:28Wiśniowy kolor musi być piękny. Niestety nie mam doświadczenia z amerykańską wersją więc nie mogę Ci pomóc 🙁